Każdą latorośl, która nie przynosi we Mnie owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. (J 15,2)
πᾶν κλῆμα ἐν ἐμοὶ μὴ φέρον καρπόν αἴρει αὐτό καὶ πᾶν τὸ καρπὸν φέρον καθαίρει αὐτὸ ἵνα καρπὸν πλείονα φέρῃ.
Należałoby wreszcie ogłosić, że istnieje raj na ziemi. Doskonała pogoda tylko potwierdza, że alergeny mają istną Arkadię, a alergicy, co najmniej, czyściec. I w sumie tutaj znów możemy powiedzieć nomen-omen. W końcu czyściec ma sprawić, byśmy bardziej owocowali, i na swój sposób, nauczyli się Nieba. Pan Jezus mówi nam dzisiaj, że Ojciec każdą latorośl, która owocuje, oczyszcza (καθαίρει). Jeśli kojarzy nam się to z intymną, acz publiczną, czynnością ekspresji nosa, to nie jest to przypadkowe. Przecież dzieje nam się to, bo organizm potrzebuje więcej tlenu, a na pewno, potrzeba lepszego udrożnienia. Oczyszczanie (καθαίρω) nie jest zwykle przyjemne. Może jednak inaczej spojrzymy na nasze doświadczenia, gdy będziemy patrzeć przez pryzmat Boskiej, choć nie koniecznie przez nas rozumianej, troski.
