I natychmiast otworzyły się jego usta, odzyskał mowę i wielbił Boga. (Łk 1,64)
ἀνεῴχθη δὲ τὸ στόμα αὐτοῦ παραχρῆμα καὶ ἡ γλῶσσα αὐτοῦ, καὶ ἐλάλει εὐλογῶν τὸν θεόν.
Kiedy Zachariasz zaniemówił i najprawdopodobniej zaniesłyszał (powinno być ogłuchł, ale stać nas na neologizm;) jedynym sposobem kontaktu z nim wydają się być znaki i gesty. Jest to dość oczywiste, chociaż niekoniecznie z naszej perspektywy. Zdarza się, że prosimy Boga o znak/sygnał, zupełnie pomijając to, że On do nas przemawia. Odkładamy Słowo na bok i stajemy się podobni w niewierze do tego starego kapłana. Jednak jeszcze bardziej istotne jest to, co się dokonuje w nas, gdy posłuchamy Woli Pana. Słowo παραχρῆμα (natychmiast) ma swoje źródło w χρή, które oznacza coś, co jest konieczne. Gdy usta Zachariasza otwierają się do błogosławienia Boga, to jest to swoista konieczność, lub można by to określić jako naturalną konsekwencję. Działanie Stwórcy w naszym życiu domaga się odpowiedzi i nie pozostaje nam nic innego, niż tylko wielbić Go w zadziwieniu za potężne Jego dzieła.
