Powiedział więc do nich: To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych. (Łk 16,15)
καὶ εἶπεν αὐτοῖς· Ὑμεῖς ἐστε οἱ δικαιοῦντες ἑαυτοὺς ἐνώπιον τῶν ἀνθρώπων, ὁ δὲ θεὸς γινώσκει τὰς καρδίας ὑμῶν· ὅτι τὸ ἐν ἀνθρώποις ὑψηλὸν βδέλυγμα ἐνώπιον τοῦ θεοῦ.
Et ait illis: Vos estis, qui iustificatis vos coram hominibus: Deus autem novit corda vestra: quia quod hominibus altum est, abominatio est ante Deum.
Mój znajomy pochwalił się, że był na wycieczce zagranicznej z prawnikami, którzy są obrzydliwie bogaci. Przypominam też sobie naszego ziomka z Osnabrücku, który po prostu stwierdził, że “przecież pieniądze to każdy lubi”. A tymczasem mamy zimny prysznic. Obrzydliwość, ohyda, to są mocne słowa na określenie postępowania tych, którzy bardziej miłują pieniądz niż Boga.
Nie spodziewam się, abyśmy po tych słowach przestali lubić pieniądze, albo chcieli być bardziej “ohydnie biedni” niż “obrzydliwie bogaci”. Ale możemy zrobić korektę i dopuścić do głosu tłumione pragnienie, by bardziej być niż mieć, bardziej kochać niż posiadać i dać pierwszeństwo osobie przed rzeczą. Być bardziej pięknym niż ohydnym. Przynajmniej bardziej.
