I gdy wyszedł On z łodzi, zaraz rozpoznawszy Go przebiegali całą krainę ową i zaczęli na noszach mających się źle przynosić tam, gdzie słyszeli, że jest. (Mk 6,54n)
καὶ ἐξελθόντων αὐτῶν ἐκ τοῦ πλοίου εὐθὺς ἐπιγνόντες αὐτὸν περιέδραμον ὅλην τὴν χώραν ἐκείνην καὶ ἤρξαντο ἐπὶ τοῖς κραβάττοις τοὺς κακῶς ἔχοντας περιφέρειν ὅπου ἤκουον ὅτι ἐστίν.
Cumque egressi essent de navi, continuo cognoverunt eum: et percurrentes universam regionem illam, cœperunt in grabatis eos, qui se male habebant, circumferre, ubi audiebant eum esse.
Poznanie drugiego człowieka ma swoje etapy lub poziomy. Rozpoznajemy po sylwetce, po sposobie chodzenia, gdy widzimy z pewnej odległości. Rozpoznajemy po głosie, twarzy, spojrzeniu, sposobie dotyku. Ludzie z tamtej krainy w jakiś sposób rozpoznawali Jezusa. Zapewne opisywali Go ci, którzy już spotkali Mistrza z Nazaretu. Mówili, jak wygląda, co robi, jak się zachowuje, o czym mówi. Był podobny do nas we wszystkim, oprócz grzechu. To Go wyróżniało. Miał w sobie piękno i łagodność. Miłość i miłosierdzie są tymi cechami, po których do tej pory rozpoznajemy Tego, który za nas oddał życie.
