Jest tylko jedna Droga, która się nie kończy, a jednocześnie doprowadza do celu, do spełnienia. Początek ma sama w sobie. Prowadzi jednocześnie w dal, w głąb i w górę. Gdy Nią idziesz, niesie Cię, jest wąska, ale nie brakuje miejsca obok dla przyjaciół. Jest o krok przed Tobą, aby Cię prowadzić, jest o krok za Tobą, by Cię ochraniać, jest nad Tobą, by Cię błogosławić, jest w Tobie, by dawać Ci prawdziwe Życie. Znasz już tę Drogę?
W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie Nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. (Mt 11,25)
Pan Jezus jest niezwykły w Swojej mądrości. Dzisiejszymi słowami przypomina nam, że nigdy nie możemy wyjść z roli ucznia w relacji do Niego. W Biblii Tysiąclecia powyższy fragment jest przetłumaczony jako Wysławiam Cię, Ojcze, Panie Nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Bardziej trafne wydaje się jednak tłumaczenie z Biblii Paulistów: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie Nieba i ziemi, że zakryłeś to przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś tym, którzy są jak małe dzieci. Zwykle jest tak, że mądry (σοφός) i uczony (συνετός), ma wiele do powodzenia i nie jest to oskarżenie, lecz coś oczywistego. Jednym z tłumaczeń słowa νήπιος jest dziecko. Z tym, że jest to dziecko, które jeszcze nie mówi. Wobec tego, co dobry Bóg nam proponuje, dobrze jest bardziej słuchać. Jak dziecko, które zanim wypowie pierwsze słowo, osłuchuje się z brzmieniem słów rodziców. Może dzięki takiej praktyce będziemy bardziej do Niego podobni?
P.S. A, że dziś święto św. Katarzyny ze Sieny, to godzi się stwierdzić ważną rzecz: błogosławieni ludzie świeccy, którzy dbają o świętość i ortodoksję swoich pasterzy. Dzięki🙏
Jezus woła trzeci raz (J 7,28.37; por. także 11,43) i za każdym razem przypomina to wołanie Mądrości, jak w Starym Testamencie (por. Prz 8,1nn). To wołanie w Nowym Testamencie ma odcień wołania o wybawienie (Mt 14,30), jest wołaniem o odpuszczenie grzechów (Dz 7,60), wołaniem o zwycięskiej woli Boga (Ap 7,2; 10,3; 18,2; 19,17).
Słowa Jezusa, to tak naprawdę Słowa Ojca, wołanie Chrystusa jest wołaniem Mądrości, z którą został stworzony świat. Możemy dojść do poznania, że Bóg istnieje, ale to, jaki Bóg jest, ujawnia w całej pełni Wcielone Słowo Ojca. To, co Ono objawia, zupełnie przekracza świat, dlatego do poznania Boga potrzebna jest wiara, która przekracza świat i jego logikę.
Tak blisko siebie są dwie Dłonie. Ręka Syna i Ręka Ojca. Stwarza każdego z nas Ręka Ojca i niesie nas Ręka Syna. Te Ręce trzymają w Swojej miłości cały świat. Czynią piękno i harmonię. Dają i karmią obficie. Chronią i podnoszą, i dają bezmierne poczucie bezpieczeństwa. Jesteś, i ja jestem, w DOBRYCH RĘKACH.
Nikt go nie zabiera ode Mnie, ale Ja kładę je (życie) ode Mnie samego, moc mam kłaść je i moc mam znowu wziąć je. Takie przykazanie otrzymałem od Ojca Mojego. (J 10,18)
Przykazanie Ojca jest wyrazem Jego miłości do Syna a Syn, przyjmując je, kocha Ojca. Ta miłość płynąca między Nimi ocala nas i jest źródłem, i celem życia. W rdzeniu słowa ἐντολή zawarte jest pojęcie celu τέλος telos. Dlatego w przykazaniu jest światło, które prowadzi do celu, nie pozwala błądzić, chodzić po omacku. Przykazanie Ojca jest wyrazem miłości do mnie i do Ciebie, gdyż prowadzi do pełni życia w Nim.
Jak podaje Wikipedia, “pneumatyka – to nauka, zajmująca się konstruowaniem i praktycznym wykorzystaniem urządzeń, w których przekazywanie energii i sterowanie realizowane jest za pomocą sprężonego powietrza (gazu), jako czynnika roboczego; to techniczne zastosowanie powietrza pod ciśnieniem, przy czym przeważnie wykorzystuje się nadciśnienie, niekiedy także podciśnienie”. Przykładem niech będą Czesi, którzy opony samochodowe nazywają: pneumatiky. Jeśli nie ma powietrza, ciśnienia powietrza, w urządzeniu, czy w kole samochodowym, to stają się one bezużyteczne, chociażby pochodziły od najlepszych firm. Pneuma, czyli powietrze musi być! Właśnie o tym mówi Pan Jezus, ale już w odniesieniu do człowieka. Bez powietrza umieramy, bez ducha, bez dobrego usposobienia duchowego, marniejemy, stajemy się nieciekawi do tego stopnia, że nawet wieczne Niebo nie jest nami zainteresowane. Dziurawą oponę kleimy i pompujemy powietrzem. Podobnie Jezus Swym Słowem, razem z nami, naprawia nasze życie duchowe i uzupełnia brakujące ciśnienie. Więc: “Na kanał!”.
“Być” to w gramatyce czasownik posiłkowy, ale w Biblii to część Imienia Boga. Od Niego wszystko może na swój sposób być. Tylko dzięki temu, że On jest, ja mogę powiedzieć: “jestem” i faktycznie być. Całe moje “być” jest w dobrych Rękach Ojca i Syna. Jestem tam, gdzie jest Syn, tzn. w miłości Ojca. Oto moja droga i “środowisko” życia. Nie mogę zrobić nic piękniejszego, jak tylko kochać Jezusa, służyć Mu. Oby ta miłość nie ustała.
Ja jestem Chlebem żywym, który zstąpił z Nieba. Jeśli ktoś spożywa ten Chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest Moje Ciało, wydane za życie świata. (J 6,51)
Przez ostatnie dni Kościół karmi nas Słowem z Ewangelii św. Jana. Biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy tuż po obchodach Świąt Wielkanocnych, to chyba nie ma lepszego świadka, niż umiłowany uczeń. Jan w swoim dziele jest bardzo dosadny, jeśli chodzi o człowieczeństwo Jezusa. Już w samym prologu do Ewangelii znajdujemy słowo, które pojawia się także w dzisiejszej perykopie – σάρξ. O ile synoptycy używają σῶμα na określenie ciała w kontekście Osoby Jezusa, o tyle Jan jest radykalnie dosłowny. Σάρξ znaczy po prostu mięso. Może to dziwić, ale dobór takiego wyrazu nie jest przypadkowy. Jedną z pierwszych herezji, jakie się pojawiły, było właśnie podważanie człowieczeństwa Chrystusa. Kto zatem, jak nie naoczny świadek śmierci Zbawiciela, miał stanąć w obronie prawdy? Dzisiaj wydaje się, że świat jest w stanie, choć z trudem, zaakceptować istnienie Jezusa jako postaci historycznej, ma jednak trudności z Bóstwem. Jako chrześcijanie mamy być świadkami rzeczy oczywistych i prawdziwych, że Bóg jest Bogiem i człowiekiem. Może prawdę miał Chesterton pisząc, że dogmaty to nic innego, jak prawdy oczywiste, które zostały zakwestionowane.
Dzisiaj często się mówi: “wydaje mi się”, “ja myślę/uważam/sądzę tak a tak”, “mam rację”, “przecież tak, jak ja chcę, będzie najlepiej”. Chrystus stosuje inną metodę. Wszystko, co robi, robi wypełniając wolę Ojca (J 6,38). Ona jest Jego pokarmem (J 4,34), dzięki niej Jego sąd jest sprawiedliwy (J 5,30). Wolą Ojca jest życie (J 6,39n)! Kto chce pełnić wolę Ojca pozna, że nauka Jezusa w sumie nie jest Jego, ale Ojca (J 7,17). Każdy, kto pełni wolę Ojca i oddaje Mu cześć, będzie wysłuchany, bo działa jak Bóg (J 9,31).
Dziś o dwóch słowach, które opisują nasze najbardziej radykalne, biologiczne uwarunkowanie. Każde życie potrzebuje pokarmu i wody. Bez nich życie umiera, staje się jak proch.
Eucharystia karmi i poi, nie tylko podtrzymuje, ale wprost daje nam życie. Obietnica spełnia się każdego dnia na tylu ołtarzach. „Abyśmy zawsze i wszędzie Tobie składali dziękczynienie…” Boski Pokarm i Napój niech mnie dziś przenika do szpiku kości, do najgłębszej struny mojej duszy, niech karmi moje głody niewypowiedziane.
Ojciec z całą miłością, którą ma dla Syna, posyła Go do nas. Posłany to jeszcze jedno Imię Pana Jezusa. Miłość ma to do siebie, że dąży do spełnienia, do kresu, do celu. Drogą miłości Ojca jest Umiłowany Syn. On jest spełnieniem. W Nim miłość posłana na świat osiąga kres.
Jest jeszcze jedna intuicja semiotyczna: czasownik ten nie tyle opisuje proces posyłania (tu akurat pasuje bardziej czasownik πέμπω pempō), lecz związek posłanego z posyłającym. Dlatego pisałem o miłości Ojca do Syna.
Zobaczcie Ręce Moje i Stopy Me, że JA JESTEM Sam, dotknijcie Mnie i zobaczcie, że duch ciała i kości nie ma, jednakże Mnie widzicie mającego. (Łk 24,39)
W znaczeniu przenośnym ten czasownik oznacza szukać w sobie wspomnień o kimś. Jakby na nowo uruchomić przeżycie tej osoby. Ma ten sam źródłosłów, co słowo “psalm” (od m.in. grać na instrumencie strunowym). Dosłownie natomiast znaczy: dotykać, trzymać, czuć. Nasuwa się wniosek, że to zaproszenie Jezusa ma na celu, aby na nowo doświadczyć realności Jego Ciała, Głosu, Gestów. Uruchamia w nas zewnętrzne zmysły, jak wewnętrze poznanie, pamięć.
Dotyk jest jedynym ze zmysłów, który rozmieszczony jest po całym naszym ciele. Chodzi więc, w sensie duchowym, abym całym sobą, na wszelkie możliwe sposoby, wchodził w spotkanie i więź z Panem Jezusem. Celem jest zjednoczenie, tak daleko idące, że św. Paweł mógł powiedzieć: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego Siebie wydał za mnie. (Gal 2,20)
On zaś rzekł do nich: To Ja Jestem, nie bójcie się. (J 6,20)
ὁ δὲ λέγει αὐτοῖς ἐγώ εἰμι μὴ φοβεῖσθε.
Lęk uczniów, wywołany nagłym i nieoczekiwanym pojawieniem się Jezusa, był nierozumny. Myśleli, że to zjawa, jak pisze Mateusz. No właśnie, te nasze fantazje karmią nas strachem i zasłaniają obecnego, nawet wśród życiowych burz, samego Boga. Tymczasem Łukasz mówi, że Jezus “widząc jak trudzili się, przyszedł do nich”. Bóg przychodzi, aby nam pomóc, a nie zamieniać nasze życie w jakiś koszmar. W Ps 53 czytamy: “Ci, którzy nie wzywają Boga, tam zadrżą ze strachu, gdzie bać się nie ma czego”. Moim najlepszym lekiem uspokajającym jest pastylka Słowa: “Ja Jestem” i, zapewniam was, jest skuteczna i nie ma skutków ubocznych.
Jaki kolor miały oczy Jezusa? Odbijały się w nich i Niebo i ziemia. Widzą Ojca i Jego miłość, widzą każdego, kto jest blisko i kto zabłąkał się w nocy. Mają więc w sobie wszystkie kolory miłości i miłosierdzia i wszystkie kolory prawdy o człowieku. Czasem są jak płomień, innym razem skrzy się w nich radość i szczęście. Bywa, że Jego łzy obmywają moją twarz i serce. Jego Oczy, przenikliwe i łagodne, patrzą dziś na mnie, jak żadne inne.
Panie Groat, listy do mnie przemawiały – wyrzucił z siebie Moist.Ku jego zaskoczeniu Groat chwycił go za rękę i potrząsnął mocno.– Brawo, sir – powiedział, a łzy błysnęły mu w oczach. – Mówiłem, że to talent, prawda? Trzeba słuchać ich szeptów, to połowa roboty, sir! One żyją, sir, są żywe! Nie jak ludzie, ale jak… jak statki są żywe, sir.(…)Urząd Pocztowy pana znalazł! I wciągnął pana, o tak… Już go pan nie opuści, sir. Niektóre rodziny pracowały tutaj od setek lat, sir. Kiedy już służba pocztowa przybije na panu stempel, nie ma odwrotu… Jeżeli coś zostaje ostemplowane, to nabiera ważności i, jak się okazuje, życia. Wtedy może się okazać, że to, co przypieczętowane zaczyna przemawiać. Taka prawidłowość jest dużo starsza niż przemyślenia Terry’ego Pratchett’a w Piekle pocztowym.
W dzisiejszej Ewangelii czytamy, że Kto przyjął Jego świadectwo, wyraźnie potwierdził, że Bóg jest prawdomówny. Jeżeli jednak weźmiemy ów fragment dosłownie, to: Kto przyjął Jego świadectwo, opieczętował, że Bóg jest prawdziwy. Słowo σφραγίζω znaczy dosłownie opieczętować coś/zaznaczyć sygnetem. Niesamowity jest Bóg, który ukazuje nam, że w Jego Mocy mamy autorytet. To my, którzy Jemu uwierzyliśmy, jesteśmy potwierdzeniem Jego Prawdomówności. Jeśli tylko przyjmę Słowo, to wtedy zacznie Ono przemawiać, a Duch Boży działać mocniej. Choć wszystko się zmienia, i wiele z obecnej rzeczywistości jest jakby wbrew nadziei, to nie wolno nam zapomnieć, że każdy z nas jest świadectwem Bożej Miłości.
W komentarzach podkreśla się fakt, że złe uczynki pochodzą od Złego, pierwszego niewierzącego, ojca kłamstwa, zabójcy (J 8,44). Niewiara w Ewangelii Jana jest jedynym grzechem, więc złe uczynki, to uczynki dokonywane przeciw wierze.
Sądu dokonuję sam, bo albo dokonuję zło i nie chcę zbliżyć się do Niego, albo wybieram Jego i powoli “przyzwyczajam oczy do światła”.
Pierwszą drogą Syna Bożego jest zejście, zstąpienie z Nieba w posłuszeństwie Ojcu. Jest to droga miłosierdzia. Jest to uniżenie, zejście nawet poniżej upadku człowieka, aby stamtąd wynieść go do chwały Nieba. Jezus zstępuje Sam, ale wstępuje z każdym, kto wezwie Jego Imienia. W górę serca…
Dzięki temu, że mamy dwoje uszu, nasz mózg jest w stanie zanalizować, skąd dochodzi dźwięk, z jakiego kierunku. Jednak Głos Ducha Świętego nie jest z tego wymiaru, dlatego nie podlega prawom fizyki i neurologii. Jest w Nim wolność, która nie jest czymś uwarunkowana. To On daje wolność. Gdzie Duch Boży, tam wolność. (por. 2 Kor 3,17)
Głos to także melodia, barwa, intonacja, tempo, ekspresja. Poprzez trwającą więź zaczynamy rozpoznawać kogoś po głosie, a nawet więcej, słyszymy jakby wewnętrzny stan tego, który mówi. Nastawię dziś uszu, aby nasłuchiwać, skąd i jak dziś Duch mówi do Kościoła i w Kościele.
Centrum wszechświata jest tam, gdzie Pan staje w środku. Ten środek może odnosić się do mojej rodziny, wspólnoty, Kościoła. Jest też moja osobista przestrzeń życia, której centrum nigdy nie jest puste. Życie nie znosi pustki. Zawsze coś je wypełnia. W samym rdzeniu mojej osoby, mojej duszy, dziś staje Jezus Zmartwychwstały, pełen światła i pokoju. Nie zamknę przed Nim drzwi. Od wewnątrz, z obfitości serca, niech moje usta ogłaszają miłosierdzie pełne pokoju.
Jezus poleca uczniom iść, chodzić, podróżować, jechać i postępować, aby głosić, kolportować, dobrą informację o zwycięstwie życia w meczu ze śmiercią. “Iść” to jest nasze chrześcijańskie DNA. Drugą częścią naszej tożsamości jest przekazywanie dobrych spraw, pozytywnych wiadomości. Ale coś mi się wydaje, że jesteśmy zajęci innym tematem.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.OKNiePolityka prywatności