Dicit illi Iesus: Non dico tibi usque septies: sed usque septuagies septies.
Liczba siedem jest obecna w wielu miejscach Biblii. Znana jest jej symbolika. Dziś jej znaczenie odczytujemy w kontekście przebaczenia. Czym jest doskonałe przebaczenie i za każdym razem, odczytamy na końcu tej perykopy: przebaczyć z serca. W tym wypadku również musimy sięgnąć po symboliczne znaczenie serca. W Biblii jest ono rdzeniem ludzkiej osobowości, w nim rodzą się myśli, dokonuje się rozeznanie, budzą pragnienia. Ono jest duchowym “organem”, który jest w pełni zdrowy gdy kocha, gdy daje i przyjmuje miłość i miłosierdzie. Prawidłowe tętno serca oscyluje wokół siedemdziesięciu uderzeń na minutę.
Ait autem: Amen dico vobis, quia nemo propheta acceptus est in patria sua.
Kilka wersetów wcześniej, w 4 rozdziale, słyszymy również ten przymiotnik pochodzący od czasownika δέχομαι [dechomai] (przyjmować, akceptować). Mowa o “roku łaski”, a dokładnie o jubileuszu, w którym Pan nas przyjmuje z darem łaski. Dlaczego więc tak jest, że swoi nie przyjmują proroka? Czego się obawiają? Może tego, że zna ich od podszewki, ich problemy, grzechy. Może tego, że nie będzie się podlizywał, że nie zbudują na nim osobistego sukcesu i popularności, że zakwestionuje ich powierzchowną wiarę. Obnaży pozory dobra. Odbierze poczucie wyższości nad innymi. Pokaże im, że Ci, którymi pogardzają już są w Królestwie Bożym.
Aby przyjąć takiego proroka, trzeba rzeczywiście wejść na drogę nawrócenia, porzucić swoje kłamstwa, zaprawiać się dobrem. A w tym temacie zawsze jest opór przed zmianą, przed wyjściem z własnego kina, na którego ekranie ogląda się wizję siebie rozradowanego w wizji.
Ale lud pragnął tam wody i dlatego szemrał przeciw Mojżeszowi i mówił: Czy po to wyprowadziłeś nas z Egiptu, aby nas, nasze dzieci i nasze bydło wydać na śmierć z pragnienia? (Wj 17,3)
Sitivit ergo ibi populus præ aquæ penuria, et murmuravit contra Moysen, dicens: Cur fecisti nos exire de Ægypto, ut occideres nos, et liberos nostros, ac iumenta siti?
Woda (מַיִם mayim) jest to rzeczownik bardzo rozpowszechniony w świecie semickim, który ma formę liczby podwójnej -ayim, ale występuje zawsze w liczbie mnogiej, a może znaczyć także pojedynczą (plurale tantum). W przyrodzie woda znajduje się w morzu, w źródle, w rzece, czy w studni. Biblia często opowiada o studni jako miejscu, do którego kobiety chodziły zaczerpnąć wody. Szczególne znaczenie miały studnie wykopane na terenach suchych. Były przystanią dla podróżnych i miejscem spotkań dla mieszkańców pobliskich miejscowości, które często miały słowo studnia w nazwie własnej. W Izraelu מַיִם (mayim), woda, jest uważana za synonim życia i Stary Testament uznaje jej życiodajne znaczenie we wszystkich obszarach egzystencji. Język grecki tłumaczy hebrajskie מַיִם (mayim) słowem ὕδωρ.
Dzisiejsze pierwsze czytanie (Wj 17,3-7) mówi o dwóch oazach na pustyni, związanych z buntem Izraela przeciw Bogu. Stąd ich nazwa Massa i Meriba, co znaczy „kłótnia”. Kiedy wyzwolony z niewoli egipskiej lud, po przejściu suchą nogą wód Morza Czerwonego, wędrując po pustyni, zaczął odczuwać pragnienie, zaczął też szemrać i zbuntował się przeciw Mojżeszowi, czyli przeciw YHWH: “Czy po to wyprowadziłeś nas z Egiptu, aby nas, nasze dzieci i nasze bydło wydać na śmierć z pragnienia?” (Wj 17,3). Mojżesz, idąc za wskazówką YHWH, zdołał wydobyć wodę ze skały i ocalić Izrael od śmierci z pragnienia. W pustynnych skalnych zagłębieniach często tworzyły się naturalne zbiorniki wody deszczowej, ale podobnie jak przy kopaniu studni trzeba wiedzieć, gdzie kopać, żeby znaleźć źródło wody, tak i tutaj trzeba wiedzieć, gdzie uderzyć, żeby znaleźć tę naturalną cysternę. W biblijnym opowiadaniu to Bóg wskazał Mojżeszowi miejsce, gdzie kryła się woda. Szukanie wody na pustyni jest szukaniem życia, a znalezienie jej ocaleniem od śmierci i dlatego jest znakiem zbawczego działania Boga.
W Ewangelii św. Jana (J 4,5-42) czytamy dzisiaj o Jezusie, który spragniony zatrzymuje się przy studni, a nie mając czym zaczerpnąć wody poprosił kobietę, Samarytankę z pobliskiej miejscowości, czy mogłaby dać mu się napić. W ten sposób Jezus i Samarytanka wchodzą w polemiczną dyskusję, która od prostej prośby Jezusa prowadzi do odkrycia przez Samarytankę w Jezusie zapowiedzianego Mesjasza, który może dać jej „wody żywej” (ὕδωρ ζῶν, w.10), tej której ona tak naprawdę pragnie, a która jest symbolem żywej i nierozerwalnej relacji z kochającym Bogiem. Żeby jednak móc zaczerpnąć „wody żywej” trzeba najpierw odkryć gdzie jest jej Źródło.
Lecz ojciec powiedział do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! (Łk 15,22)
Dixit autem pater ad servos suos: Cito proferte stolam primam, et induite illum, et date annulum in manum eius, et calceamenta in pedes eius.
Ze względu na kształt niemający punktu początkowego ani końca, pierścień od dawna uważany był za symbol wieczności. Ewangelia mówi, że to Bóg Ojciec spotyka się z synem, który powraca ze zgubnych dróg do domu i mimo wszystko daje mu pierścień, symbol godności, daje mu nadzieję wieczności. Daje mu wszystko. Różaniec bywa też nazywany koronką, czyli taką małą koroną. Ten noszony na palcu w kształcie pierścienia, czy też w dłoni, podczas modlitwy, nas koronuje wiecznością.
Innej przypowieści słuchajcie: Człowiek był, pan domu, który zasadził winnicę i murem ją otoczył, i wykopał w niej tłocznię, i zbudował wieżę, i wynajął ją rolnikom, i wyjechał. (Mt 21,33)
Aliam parabolam audite: Homo erat paterfamilias, qui plantavit vineam, et sepem circumdedit ei, et fodit in ea torcular, et ædificavit turrim, et locavit eam agricolis, et peregre profectus est.
Ogradzanie winnicy oznacza, że jej właściciel oddziela ją od wszystkiego, co na zewnątrz, że bierze ją w posiadanie, że będzie się o nią troszczył. Podobnie, jak biblijne miasta, ogrody, owczarnie, miały swoje mury, tak i drogocenna i płodna winnica otoczona jest troską “winogradnika”. Podobnie Bóg, właściciel winnicy, jaką jest Ecclesia – Kościół, otacza ją swoją troską, naprawia wyłomy, nie pozwala jej rozgrabić. Tę troskę powierza każdemu z nas, bo jest naszym dziedzictwem, danym za darmo, abyśmy mogli czerpać z owoców, ale też o nie dbać ze względu na następne pokolenia.
W pewien sposób winnicą Pana jest cały świat, który nas otacza. Jesteśmy u siebie, choć nie na zawsze. Przed nami jeszcze czekają otwarte bramy Nieba.
haec dicit Dominus maledictus homo qui confidit in homine et ponit carnem brachium suum et a Domino recedit cor eius.
Nie sposób w tygodniu, w którym był obchodzony Purim (6-7 marca), nie wspomnieć zawołania: przeklęty Haman! Jednak nie o Hamana dzisiaj chodzi. Słowo אָרוּר (arur), czyli przeklęty jest jednym ze swoiście brzmiącej trójcy. W trzecim rozdziale Księgi Rodzaju czytamy, że wąż był bardziej przebiegły עָר֔וּם (arum) niż wszystkie stworzenia uczynione przez Boga – יְהוָ֣ה אֱלֹהִ֑ים (YHWH Elohim). Natomiast człowiek po grzechu stał się nagi – עֵירֹ֥ם (erom). Wówczas Pan rzekł do węża, by był przeklęty (arur-אָרוּר) pośród bydła i zwierząt (Rdz 3,14). Dzisiaj u proroka Jeremiasza czytamy, że, w sumie każdy, kto nadzieję pokłada w tym, co ludzkie, a nie w Bogu, staje się przeklęty. Niczym na początku stworzenia: chcąc być przebiegłymi, stajemy się nadzy… obyśmy nie poszli całkiem w ślady kusiciela.
sicut Filius hominis non venit ministrari sed ministrare et dare animam suam redemptionem pro multis.
Przy tym zdaniu zawsze przypominam sobie pewnego księdza, który fatalnie (nie jeden raz!) się przejęzyczył przytaczając je w postaci: “Syn Człowieczy nie przyszedł, aby służyć…” – ot, takie “freudowskie” przejęzyczenie 🙈. Szkoda, że często w kręgach kościelnych zdarza się “zabawa” w funkcje, tytuły, godności, zwierzchności, a przecież jesteśmy braćmi i siostrami, Ojcem jest Bóg. Służyć, to robić tylko to, co Jezus.
Et patrem nolite vocare vobis super terram: unus est enim Pater vester, qui in cælis est.
Jeden Nauczyciel, jeden Ojciec i jeden Mistrz, w sumie trzech, a jednak jeden. Wszyscy możemy w Nim być jedno. Ta jedność nie unifikuje osób na zasadzie docinania do szablonu. Jest to raczej jedność harmonizująca. Każdy, w swojej niepowtarzalności, jest jeden. Lecz nie miałoby to sensu bez wspólnoty, która jest przestrzenią tej harmonii. Jeden jest dyrygent w orkiestrze, tak też jeden jest Duch, który wszystkich pragnie nastroić do ewangelicznych tonacji, a szczególnie do miłości braterskiej, gdyż wszyscy braćmi i siostrami jesteśmy.
Dawajcie i będzie dane wam: miarą piękną, przepełnioną, utrzęsioną, przelewającą się, dadzą w zanadrze wasze, jaką bowiem miarą mierzycie, odmierzą wam. (Łk 6,38)
Date, et dabitur vobis: mensuram bonam, et confertam, et coagitatam, et supereffluentem dabunt in sinum vestrum. Eadem quippe mensura, qua mensi fueritis, remetietur vobis.
Tylko świadomość tego, jak bardzo jesteśmy obdarowani, może nas ochronić w chwilach pokusy chciwości, zachłanności. Może się dokonać jeszcze coś większego. Mogę innych obdarować. Hojność potrafi rozradować tego, kto jest obdarowany, ale i tego, kto daje. Radosnego dawcę miłuje Bóg.
Niech dziś moje serce stanie się “terminalem” dobra, który przyjmuje i daje, obdarowuje i cieszy się darem. Gdy Bóg daje, to czyni to zwykle ponad miarę, lub jak pisze św. Jan: “…bez miary daje Ducha.” (zob. J 3,34)
Dixit autem Dominus ad Abram: Egredere de terra tua, et de cognatione tua, et de domo patris tui, et veni in terram, quam monstrabo tibi.
Iść (הלך hālak), czasownik ten w języku hebrajskim znaczy również „jechać”, „podróżować”, „posuwać się”, czy w sensie metaforycznym „postępować”, „zachowywać się”, „żyć”. Iść z kimś znaczy „towarzyszyć mu”, co w odniesieniu do Boga znaczy cieszyć się Jego opieką. W starożytnym Izraelu grupy nomadów żyły w ciągłej wędrówce, przemieszczając się z miejsca na miejsce w konkretnym celu, stąd z czasem czasownik הלך (hālak) nabrał także znaczenia „ukierunkować”, „orientować się”. W dzisiejszym pierwszym czytaniu (Rdz 12,1-4), czasownik ten występuje dwa razy: na początku, kiedy Bóg zwraca się do Abrama z poleceniem „wyjdź (הלך hālak), proszę, z twojej ziemi rodzinnej…” (w. 1) a także w zakończeniu, kiedy narrator stwierdza, że „Abram udał się w drogę, jak mu Bóg rozkazał” (w. 4). Możemy więc powiedzieć, że czasownik ten tworzy w naszym tekście pewną inkluzję, ramy dla Słowa, jakie Bóg kieruje do Abrama. A co dzieje się w środku tej inkluzji? Bóg poleca Abramowi, aby wyszedł ze swej ziemi, ale dokąd? Cel jego wędrówki Bóg mu dopiero ukaże. Teraz ważne jest wyjście, pozostawienie dotychczasowego miejsca życia. Powiedzielibyśmy dzisiaj, że Abram ma wyjść ze swojej strefy komfortu i iść tam, gdzie Bóg mu wskaże. Wyjście związane jest też z obietnicą Boga, że uczyni z Abrama wielki naród. Obietnica wykraczająca poza wszelkie oczekiwania, ponieważ żona Abrama Sara była niepłodna i oboje byli w podeszłym wieku…, ale obietnicę swoją Bóg opatruje zapewnieniem błogosławieństwa. Autor nie opisuje reakcji Abrama, co on o tym wszystkim myśli, ale kończy stwierdzeniem, że „Abram udał się w drogę, jak mu Bóg rozkazał”. W dzisiejszej Ewangelii (Mt 17,1-9) Pan Jezus wybiera spośród uczniów trzech i zabiera ich w drogę na wysoką górę Przemienienia…, z dala od wszystkich. Ich wyjście, wspinaczka, kryją w sobie cel, który uczniowie poznają dopiero na miejscu. Tam, mówi ewangelista, Jezus przemienił się wobec nich… Doświadczenie, którego żaden z nich nigdy wcześniej nie miał, a w przyszłości powróci w spotkaniu ze Zmartwychwstałym Panem. Wyjście, wędrówka, wspinaczka do celu, kiedy jest odpowiedzią na wezwanie Boga, wymaga zaufania do Jego prowadzenia. On zna cel naszego wyjścia i wie, dokąd nas prowadzi. My po prostu możemy zrobić jak Abram i „udać się w drogę” (וַיֵּ֣לֶךְ אַבְרָ֗ם כַּאֲשֶׁ֙ר דִּבֶּ֤ר אֵלָיו֙ יְהוָ֔ה).