Dufni, co wierzyli w siebie (πεποιθότας ἐϕ’ ἑαυτοῖς pepoithotas ef heautois)

Opowiedział też niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść. (Łk 18,9)

Εἶπεν δὲ καὶ πρός τινας τοὺς πεποιθότας ἐφʼ ἑαυτοῖς ὅτι εἰσὶν δίκαιοι καὶ ἐξουθενοῦντας τοὺς λοιποὺς τὴν παραβολὴν ταύτην.

Dixit autem et ad quosdam, qui in se confidebant tamquam iusti, et aspernabantur ceteros, parabolam istam.

Dufny, jest to człowiek zarozumiały, pyszałkowaty, pyszny, butny, wyniosły, dumny (jak paw), zadufany, przemądrzały, nadęty, próżny, ważny, megalomański, nieskromny, pewny siebie. Z takimi cechami można zwracać się z prośbą, lecz rezultat sam się narzuca. Sam Pan Bóg go posłucha, ale nie wysłucha.

Jego przeciwieństwem jest człowiek pokorny, czyli posłuszny, spokorniały, potulny, uległy, uniżony, grzeczny, cichy i skruszony. W ciszy serca daje posłuch temu, co mówi Bóg. Słyszy, przyjmuje i cieszy się z otrzymanej odpowiedzi, bo wie, że sercem skruszonym Pan nie pogardzi.

Pokora i pycha. Pyszny człowiek sam siebie usprawiedliwia, Pan Bóg nie jest mu potrzebny, bo wierzy w samego siebie. Pycha w rzeczywistości jest wyrazem niewiary w Boga. Człowiek pokorny nie wierzy w siebie, ale Boga ma przed sobą, dlatego ma do kogo się zwrócić i zostać wysłuchanym.

Pierścień (δακτύλιον daktylion)

Lecz ojciec powiedział do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! (Łk 15,22)

εἶπεν δὲ ὁ πατὴρ πρὸς τοὺς δούλους αὐτοῦ· Ταχὺ ἐξενέγκατε στολὴν τὴν πρώτην καὶ ἐνδύσατε αὐτόν, καὶ δότε δακτύλιον εἰς τὴν χεῖρα αὐτοῦ καὶ ὑποδήματα εἰς τοὺς πόδας.

Dixit autem pater ad servos suos: Cito proferte stolam primam, et induite illum, et date annulum in manum eius, et calceamenta in pedes eius.

Ze względu na kształt niemający punktu początkowego ani końca, pierścień od dawna uważany był za symbol wieczności. Ewangelia mówi, że to Bóg Ojciec spotyka się z synem, który powraca ze zgubnych dróg do domu i mimo wszystko daje mu pierścień, symbol godności, daje mu nadzieję wieczności. Daje mu wszystko.
Różaniec bywa też nazywany koronką, czyli taką małą koroną. Ten noszony na palcu w kształcie pierścienia, czy też w dłoni, podczas modlitwy, nas koronuje wiecznością.

Wzajemnie (ἀλλήλους allēlus)

To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali. (J 15,17)

ταῦτα ἐντέλλομαι ὑμῖν ἵνα ἀγαπᾶτε ἀλλήλους.

Hæc mando vobis, ut diligatis invicem.

Jest to piękne słowo. Wzajemnie. Najpierw oznacza “jeden drugiego”. To jest miłość do jednej osoby. Potem znaczy: “jedni drugich”. Jest to miłość skierowana do otaczających nas ludzi. To też cieszenie się miłością w rodzinie, w Kościele, w społeczeństwie, między narodami. Wzajemnie oznacza też “między nimi”. To będzie sztuka dostrzegania miłości na zewnątrz. “Zobaczcie jak oni się kochają.”
Jak bogate i pojemne jest słowo “wzajemnie” przekonałem się, kiedy składałem życzenia urodzinowe mojemu bratu bliźniakowi. Po wielu słowach moich życzeń Piotr odpowiadał: Wzajemnie. I w niczym mi nie ustępował. Podobnie jest z miłością. Wystarczy aby była wzajemna.

pixabay.com

Do nawrócenia (εἰς μετάνοιαν eis metanoian)

Nie przyszedłem powołać do nawrócenia się sprawiedliwych, lecz grzeszników. (Łk 5,32)

οὐκ ἐλήλυθα καλέσαι δικαίους ἀλλὰ ἁμαρτωλοὺς εἰς μετάνοιαν.

Non veni vocare iustos, sed peccatores ad pœnitentiam.

Zastanawia mnie fakt, że na pierwszym miejscu w spowiedzi powszechnej wyznajemy grzechy popełnione myślą, a dopiero potem słowem, uczynkiem i zaniedbaniem. Okazuje się, że to, jak myślimy i widzimy Boga, ludzi, siebie i świat, decyduje o tym, jak mówimy, robimy i realizujemy nasze życie. Dlatego, przede wszystkim, Jezus ze wszystkich sił wzywa do nawrócenia, do korekty, a niejednokrotnie zmiany (metanoi) naszego myślenia. Nie tylko w przestrzeni publicznej, ale i w naszej głowie jest wiele wyświechtanych frazesów, poglądów, które są fałszywe. Są to diabelskie, niewidzialne kraty, które trzymają nas w niewoli, z dala od pełni życia. Spotkanie z Jezusem, słowem prawdy, porządkuje nasze myślenie, mowę, postępowanie i może pomóc podjąć i zrealizować zaniedbane dobro.

http://www.pixabay.com

Przemienić się (μεταμορφόω metamorfoō)

Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam się przemienił wobec nich. (Mk 9,2)

Καὶ μετὰ ἡμέρας ἓξ παραλαμβάνει ὁ Ἰησοῦς τὸν Πέτρον καὶ τὸν Ἰάκωβον καὶ Ἰωάννην, καὶ ἀναφέρει αὐτοὺς εἰς ὄρος ὑψηλὸν κατʼ ἰδίαν μόνους. καὶ μετεμορφώθη ἔμπροσθεν αὐτῶν.

Et post dies sex assumit Iesus Petrum, et Iacobum, et Ioannem: et ducit illos in montem excelsum seorsum solos, et transfiguratus est coram ipsis. (Mc 9,1)

Modlitwa w ciszy, w ustronnym miejscu, przemienia i dodaje nam Bożego piękna. Przemienia nas spotkanie z prorokem, z przykazaniami, czyli ze Słowem Bożym. Dzielenie się przeżyciami takich chwil z przyjaciółmi przemienia także serca najbliższych i utrwala zaistniałe zmiany. Przemienienie na Taborze jest wzorcowym modelem duchowego życia człowieka. Przecież w naszym życiu nie chodzi o skostnienie, czy unicestwienie, ale o przemienienie i dojście do piękna na miarę samego Boga.

silhouette photo of a mountain
Photo by Bruno Scramgnon on Pexels.com

Łamać (κλάω klaō)

I polecił tłumowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. I podali tłumowi. (Mk 8,6)

καὶ παραγγέλλει τῷ ὄχλῳ ἀναπεσεῖν ἐπὶ τῆς γῆς· καὶ λαβὼν τοὺς ἑπτὰ ἄρτους εὐχαριστήσας ἔκλασεν καὶ ἐδίδου τοῖς μαθηταῖς αὐτοῦ ἵνα παρατιθῶσιν καὶ παρέθηκαν τῷ ὄχλῳ.

Et præcepit turbæ discumbere super terram. Et accipiens septem panes, gratias agens fregit, et dabat discipulis suis ut apponerent, et apposuerunt turbæ.

Na deser mieliśmy, na trzech, dwa kawałki ciasta. Przekroiłam je na pół i pozostała jeszcze jedna porcja dla czwartej osoby. To było takie małe rozmnożenie poprzez podział. Oczywiście możliwości Jezusa są większe. On ma serce bardziej skore do dzielenia się, do dawania. Firmowym znakiem Jego działania jest nadmiar. Tu jest nim siedem koszów niezjedzonego chleba. Gdzie widzimy nadmiar, tam najpewniej działał Pan Bóg. Gest łamania chleba, dzielenia się dobrem daje wszystkim dużo radości.

Fot. PP

Litować się (σπλαγχνίζομαι splanchnidzomai)

Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu [sprawach]. (Mk 6,34)

καὶ ἐξελθὼν εἶδεν πολὺν ὄχλον, καὶ ἐσπλαγχνίσθη ἐπʼ αὐτοὺς ὅτι ἦσαν ὡς πρόβατα μὴ ἔχοντα ποιμένα, καὶ ἤρξατο διδάσκειν αὐτοὺς πολλά.

Et exiens vidit turbam multam Iesus: et misertus est super eos, quia erant sicut oves non habentes pastorem, et cœpit docere multa.

Litować się to okazać współczucie z powodu czegoś złego, co spotkało jakąś osobę lub zwierzę i starać się temu zaradzić. Jezus w geście litości “zaczął nauczać o wielu sprawach”. Odpowiedział na potrzeby otaczających go ludzi. Zobaczył, że najbardziej potrzebują zrozumienia ich sytuacji i dobrego słowa, które, “narodowi siedzącemu w ciemności”, będzie pomocnym światłem na drodze. Ciekawostką jest to, że na spotkanie z ludźmi i rozmowę z nimi poświęcił czas przeznaczony na odpoczynek. Od okazywania litości, współczucia, nauki i krzepiącego słowa trudno zrobić pauzę i chyba nie ma odpoczynku.

http://www.pixabay.com

Łódź (πλοῖον ploion)

A nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała [wodą]. (Mk 4,37)

καὶ γίνεται λαῖλαψ μεγάλη ἀνέμου, καὶ τὰ κύματα ἐπέβαλλεν εἰς τὸ πλοῖον, ὥστε ἤδη γεμίζεσθαι τὸ πλοῖον.

Et facta est procella magna venti, et fluctus mittebat in navim, ita ut impleretur navis.

Pamiętam sztorm, podczas Rejsu Niepodległości, na Darze Młodzieży, u wybrzeży Tajwanu. Tajfun był tak silny, że silniki nie były w stanie posuwać statku do przodu. Była noc. Fale wlewały się na pokład. Kapitan zarządził stawienie żagli. Wszystkie ręce na pokład. Młodzież uwijała się przy linach. “Dobrze, że ksiądz jest tutaj z nami!” – powiedziała Paulina do koleżanki.
Przy wejściu do bazyliki św. Piotra w Rzymie jest słynna mozaika, tzw. Navicella. Przedstawia ona Chrystusa ratującego łódź Apostołów na wzburzonym morzu. Łódź to symbol Kościoła. Jej sternikiem jest Chrystus. Choć łodzią Kościoła miotają fale historii i zdaje się zatapiać w falach burzliwych wydarzeń, to jednak płynie przez wieki, by szczęśliwie dotrzeć z pasażerami do portu zbawienia.
Nasz Dar Młodzieży, schowany za wyspą, przeczekał uderzenie tajfunu i dalej popłynął bezpiecznie do portu w Osace, aby jedenastego listopada świętować Dzień Niepodległości.

Odczuć żal (μετάνοια metanoia)

Gdy Jezus to usłyszał, powiedział im: Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, co się źle mają; nie przyszedłem wzywać do odczuwania żalu sprawiedliwych, lecz grzeszników. (Mk 2,17)

καὶ ἀκούσας ὁ Ἰησοῦς λέγει αὐτοῖς ὅτι Οὐ χρείαν ἔχουσιν οἱ ἰσχύοντες ἰατροῦ ἀλλʼ οἱ κακῶς ἔχοντες· οὐκ ἦλθον καλέσαι δικαίους ἀλλὰ ἁμαρτωλούς εις μετανοιαν.

Hoc audito Iesus ait illis: Non necesse habent sani medico, sed qui male habent: non enim veni vocare iustos, sed peccatores.

Żal.
Jaka szkoda – mówimy.
Szkoda,
że mnie tam nie było,
że się nie uczyło,
drugiego się zbyło,
że się nie kochało,
że tak się nie stało,
że się mi nie chciało,
z szans nie skorzystało,
że się zapomniało
i nie przypomniało,
że się nie milczało
i nie powiedziało,
że się nie wstało,
że było za dużo,
a nie raz za mało,
że się nie zrobiło
I że się nie było.
Żal i szkoda
to nasza uroda.
Jest żal ku radości,
gdyś wolny o złości.
Żal ku przemianie,
po Twej zachęcie, Panie.

Fot. P.P.

Światło (ϕῶς fōs)

Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci wzeszło światło. (Mt 4,16)

ὁ λαὸς ὁ καθήμενος ἐν σκοτίᾳ φῶς εἶδεν μέγα, καὶ τοῖς καθημένοις ἐν χώρᾳ καὶ σκιᾷ θανάτου φῶς ἀνέτειλεν αὐτοῖς.

populus, qui sedebat in tenebris, vidit lucem magnam: et sedentibus in regione umbræ mortis, lux orta est eis.

Tym światłem jest Chrystus Pan. Jezus zaczyna misję od tzw. “dziur zabitych deskami”, od ludzi, którzy “w mroku i cieniu śmierci mieszkają”. On, Wcielone Słowo Boga, wnosi sens, zrozumienie, rozjaśnia mroczne miejsca, sytuacje, i myśli człowieka. Jego światło, niczym woda, obmywa z posępnej ciemności zamroczone ludzkie twarze, rozpogadza zasmucone serca, oświetla drogę i wskazuje kierunek do celu.

Jestem pod wrażeniem testamentu duchowego, zmarłego tydzień temu, papieża emeryta Benedykta XVI. U kresu życia stwierdza: “Od sześćdziesięciu lat towarzyszę drodze teologii, zwłaszcza biblistyki, i widziałem, jak wraz ze zmieniającymi się pokoleniami upadają pozornie niewzruszone tezy, które okazywały się jedynie hipotezami: pokolenie liberałów, egzystencjalistów, marksistów. Widziałem i widzę, jak z plątaniny hipotez wyłoniła się i na nowo wyłania racjonalność wiary. Jezus Chrystus jest naprawdę Drogą, Prawdą i Życiem – a Kościół, przy wszystkich swoich niedoskonałościach, jest naprawdę Jego Ciałem”.

Przecież sam Jezus mówi: “Ja jestem Światłem świata. Kto za Mną idzie, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światło życia“.
Przyjmijmy to zaproszenie do światła.

Fot. P.P.