Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę. (Mk 10,6)
Mężczyzna – Kobieta (אִישׁ ʼîš – אִשָּׁה ʼiššāh), te dwa słowa, występujące w dzisiejszych czytaniach liturgicznych, tworzą w języku hebrajskim grę słów bazującą na podobnym brzmieniu, trudnym do odtworzenia przez tłumaczenia na języki współczesne. W łacińskim tłumaczeniu znajdujemy vir – virago, co ukazuje grę podobnego brzmienia tych słów.
W Rdz 2,23 słowa ʼîš i ʼiššāh są obydwa celowo użyte w odniesieniu do człowieka (ʼāḏām): Człowiek powiedział: ta dopiero jest kością z moich kości; ta zwać się będzie niewiastą, bo z mężczyzny została wzięta (Rdz 2,23). To ʼāḏām człowiek, a nie ʼîš mężczyzna, wypowiada te słowa. Dopiero kiedy człowiek staje twarzą w twarz z innym człowiekiem o innej od niego płci, uświadamia sobie nie tylko równość natury, ale też różnicę płci, a więc staje się świadomy własnej płci, czyli tego, że on jest mężczyzną. Tylko uznając inność drugiej osoby uświadamia sobie, kim on sam jest. Inaczej mówiąc, człowiek rozpoznaje w tej, którą Bóg do niego przyprowadził, aby nie był sam, osobę ludzką jak on i jednocześnie rozpoznaje wzajemną relację, która ich łączy. Warto zauważyć, że w tym opowiadaniu o stworzeniu człowieka nie używa się, jak w Rdz 1,27, terminów wskazujących tylko na różnicę płci: zkr i nqbh (mężczyzna i kobieta), ale ʼîš i ʼiššāh, które znaczą również mąż i żona. W ten sposób ustalona zostaje pozycja wzajemności tych dwóch osób. Dlatego to ʼîš opuszcza rodziców i łączy się ze swoją ʼiššāh tak ściśle, że stają się jednym ciałem.
Interesującym jest, że żadne ze zwierząt, jakie Bóg przyprowadził do człowieka, nie jest dla niego adekwatną pomocą, nie jest w stanie stanąć z nim twarzą w twarz, ani u jego boku, ale u jego stóp (Rdz 2,18; 1,26). Tylko ta, która została wzięta z jego boku, wytrzymuje próbę konfrontacji i może stanąć na powrót w tym miejscu, to znaczy jako partner u jego boku.
