Gdy On to mówił, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś. (Łk 11,27)
Ἐγένετο δὲ ἐν τῷ λέγειν αὐτὸν ταῦτα ἐπάρασά τις φωνὴν γυνὴ ἐκ τοῦ ὄχλου εἶπεν αὐτῷ· Μακαρία ἡ κοιλία ἡ βαστάσασά σε καὶ μαστοὶ οὓς ἐθήλασας·
Factum est autem, cum hæc diceret: extollens vocem quædam mulier de turba dixit illi: Beatus venter, qui te portavit, et ubera, quæ suxisti.
Ewangelia jest bezpruderyjna a zarazem taktowna. Łono i piersi wychwala pewna kobieta, kiedy widzi Jezusa – wspaniały owoc szczęśliwego łona.
Łono matki jest pierwszym naszym ziemskim mieszkaniem, w którym zaczęliśmy istnieć, choć wcześniej spoczywaliśmy w sercu Boga, na łonie Ojca. Wnętrze matki jest pełne ciepła, w bliskości serca, daje i podtrzymuje życie, promieniuje miłością. Jest to miejsce, w którym doświadczamy pierwszego miłosierdzia. Starotestamentalni lamentowali na widok zburzonej świątyni: “Nie ma miejsca, gdzie możemy doznać Twego miłosierdzia”. W ich języku, to właśnie łono matki mówiło tym samym słowem o miłosierdziu samego Boga.
W październiku modlimy się na różańcu. Pięćdziesiąt razy wychwalamy nic innego, jak błogosławiony owoc łona (żywota) Maryi. Dokładnie tak, jak ta pani z dzisiejszej Ewangelii.
