Potem mówił do wszystkich: Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. (Łk 9,23)
ἔλεγεν δὲ πρὸς πάντας εἴ τις θέλει ὀπίσω μου ἔρχεσθαι ἀρνησάσθω ἑαυτὸν καὶ ἀράτω τὸν σταυρὸν αὐτοῦ καθ᾽ ἡμέραν καὶ ἀκολουθείτω μοι.
Dziś Jezus nakazuje nam wziąć swój krzyż i Mu towarzyszyć, oczywiście, o ile chcemy mieć życie. Czy zatem ów krzyż jest tylko rzeczywistością oznaczająca nieludzkie cierpienie i upodlenie, na zawsze kojarzący się z Męką? Warto zerknąć, co kryje się w samym słowie, którego użył św. Łukasz. Według słownika Stronga, słowo σταυρός – krzyż swoje źródło ma w czasowniku ἵστημι, które znaczy stawiać, utwierdzać, trwać. Warto więc spojrzeć szerzej na swoje towarzyszenie (ἀκολουθέω) Jezusowi. By móc iść z Nim tą samą drogą, trzeba wziąć wszystko, co mnie stanowi, całego siebie, z całym doświadczeniem życia. Przede wszystkim z tym, co Bóg we mnie utwierdza przez Swoje działanie. W ten sposób dewiza zakonu kartuzów – stat crux dum volvitur orbis – staje się dobrym punktem wyjścia w poszukiwaniu pełni życia w Bogu.
