λέγει αὐτῷ Ναθαναήλ· πόθεν με γινώσκεις; ἀπεκρίθη Ἰησοῦς καὶ εἶπεν αὐτῷ· πρὸ τοῦ σε Φίλιππον φωνῆσαι ὄντα ὑπὸ τὴν συκῆν εἶδόν σε.
Mówi Mu Natanael: Skąd mnie znasz? Rozsądziwszy Jezus powiedział mu: Zanim Cię Filip zawołał będącego pod figowcem widziałem cię.
Dziś nie towarzyszy nam pytanie „skąd”. Jest to pytanie o początek, o pochodzenie, o źródło. Ono co chwila powraca w ewangelii Janowej. Zjawia się w ustach Jezusa, Samarytanki, Żydów, uzdrowionego niewidomego, Piłata. A dla rozszerzenia kontekstu warto wspomnieć pytanie Elżbiety: Skąd mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?
Odpowiedź wymaga przekroczenia horyzontu ludzkiej wyobraźni. Zresztą nasza wyobraźnia jest z natury immanentna tzn działa we właściwym dla siebie obszarze, ale nie jest w stanie wyjść poza siebie. Dlatego dziś Słowo pokazuje nam wymiar wertykalny, nadprzyrodzony. Jezus zna Natanaela, mnie i Ciebie nie z plotek, opowieści, donosów, komentarzy, przypiętych łatek lecz odwiecznie, z boskiej pamięci, z miłości, „z góry”. Warto usłyszeć tę grecką grę słów: „pothen” – „anothen”; πόθεν – ἀνόθεν.
