Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? (Łk 15,4)
τίς ἄνθρωπος ἐξ ὑμῶν ἔχων ἑκατὸν πρόβατα καὶ ἀπολέσας ἐξ αὐτῶν ἓν οὐ καταλείπει τὰ ἐνενήκοντα ἐννέα ἐν τῇ ἐρήμῳ καὶ πορεύεται ἐπὶ τὸ ἀπολωλὸς ἕως εὕρῃ αὐτό;
Z nieznanych nam przyczyn redaktorzy lekcjonarza postanowili dokonać w dzisiejszej perykopie pewnego rozbrojenia tryptyku, który stanowi cały piętnasty rozdział Ewangelii św. Łukasza. Ów tryptyk stanowią trzy przypowieści: o owcy, o drachmie i o miłosiernym ojcu (synu marnotrawnym). Dziś jesteśmy świadkami poszukiwania owcy i drachmy. Całość swej wypowiedzi Jezus rozpoczyna od prowokującego pytania “Któż z was” (dosłownie “jakiś człowiek z was” – tis anthropos ex hymin). Śledząc tekst odpowiedź ciśnie się sama na usta – nikt. Nikt rozsądny nie zaniesie do stada owcy, która uciekła. Mogłaby ona zainspirować inne. Nikt nie przewraca domu do góry nogami w poszukiwaniu pieniążka, kiedy ma jeszcze inne i więcej. Wydaje się zatem, że dobry Bóg chce nam ukazać, że dla Niego nie ma rzeczy nieistotnych i nie bez znaczenia jest ktokolwiek z nas. Prawdziwie potrafi On być skandalicznie miłosierny!
