Wnętrze (ἔσωθεν esōthen)

Na to Pan rzekł do niego: Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. (Łk 11,39)

εἶπεν δὲ ὁ κύριος πρὸς αὐτόν νῦν ὑμεῖς οἱ Φαρισαῖοι τὸ ἔξωθεν τοῦ ποτηρίου καὶ τοῦ πίνακος καθαρίζετε τὸ δὲ ἔσωθεν ὑμῶν γέμει ἁρπαγῆς καὶ πονηρίας.

Faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie. Ale czy rzeczywiście chciał Go przyjąć? A ja? Przecież też zapraszam Jezusa do mojego życia. Przecież wszyscy o tym wiedzą. Przecież…

Każdego dnia dbam o to, co zewnętrzne, co widoczne, bo “co ludzie powiedzą?”. Przecież jestem wierzący, więc niech nikt tego nie przeoczy.

A wewnątrz? Niby wiem, że żaden pożytek z owocu, gdy na zewnątrz jest piękny, a wewnątrz robaczywy, ale boję się wejść w głąb siebie. Boję się ruszyć tego, co wewnętrzne, bo tak dawno tam nie zaglądałem. Może i jest nieuporządkowane, ale przecież działa. I co ludzie powiedzą? Oni wiedzą, że jestem taki idealny. Jak mam się przyznać, że to tylko na zewnątrz?

Jezus pokazuje faryzeuszowi, co jest najważniejsze. Ukazuje mu jego wnętrze, które jest pełne “zdzierstwa i niegodziwości”. Zachęca, aby ten dał na jałmużnę to, co ma wewnątrz, aby wszystko mogło stać się czyste.

Czy znajdę w sobie odwagę oddać Bogu swoje wnętrze? Oddać Bogu to, co tak skrzętnie ukrywam?

Komentarz